Rejsuj.pl jest społecznością skupiającą żeglarzy. Zapoznaj się z doświadczeniem żeglarskim swoich znajomych, obejrzyj zdjęcia i wideo z rejsów.
Rejsuj.pl to także największa multimedialna baza danych o jachtach.
Zaplanuj z Rejsuj.pl kolejny sezon i umów się na rejs ze znajomymi!

Twoja przeglądarka jest bardzo stara i wymaga uaktualnienia!


Załoga portalu Rejsuj.pl rekomenduje aktualizację Internet Explorera do najnowszej wersji.

SZANTY – disco polo dla rybaków czy morska poezja?

Data:  2011-09-19 23:27:49
Ocena:
Autor: Marta Patyk

Próba zmierzenia się ze stereotypem szanty zakodowanym w środowiskach ludzi niezwiązanych z morzem. A przy okazji przybliżenie znaczenia samego słowa i nieco subiektywnych wrażeń.

"Kiedy rum zaszumi w głowie…" no właśnie. Chyba pierwsze skojarzenie, jakie nasuwa się po usłyszeniu słowa "szanta" to znane na szeroką skalę "Morskie opowieści". Drugie to najprawdopodobniej facet z gitarą śpiewający zachrypniętym głosem sprośne teksty w rytm nieskomplikowanego akompaniamentu. Czy to wyczerpujący opis szant? Gdzie w takim razie zgubiła się idea i cel wykonywania często niedocenianych pieśni morza?

Czym jest szanta?
Pytanie wydaje się banalne, ale niewiele osób zdaje sobie sprawę, że to, co w powszechnej świadomości funkcjonuje pod definicją szanty, jest tak naprawdę piosenką żeglarską, która z klasyczną szantą ma, poza tematyką, niewiele wspólnego.
Szanta to marynarska pieśń pracy i na pewno nie miała na celu rozwijania zdolności muzycznych spracowanej załogi ani tym bardziej nie stanowiła namiastki "kultury wysokiej". Najprościej mówiąc, szanta była niezbędna przy pracy na ogromnych żaglowcach, gdzie rytmiczne zgranie załogi przy ciągnięciu lin, wyciąganiu kotwicy czy pompowaniu wody warunkowało skuteczność manewru. Z reguły śpiewali (w właściwie wywrzaskiwali) ją sami marynarze, czasami pod przewodnictwem specjalnie do tego celu zatrudnionej osoby, tzw. szantymena, najczęściej à capella (w końcu kiedyś gitara na statku nie była priorytetem…).

"Morza i oceany grzmią…"
W trakcie ostatnich kilkudziesięciu, a właściwie kilkunastu lat można zauważyć powrót zainteresowania zarówno żeglarstwem jak również ludźmi i "kulturą" morza. "Piratów z Karaibów" widział chyba każdy, jeziora na Mazurach w sezonie bielą się od mrowia jachtów, a na słone wody powracają statki żaglowe, niegdyś wyparte (wydawałoby się, że na zawsze) przez znacznie szybsze i ekonomiczniejsze parowce. Morze przyciąga i znowu kusi swoimi tajemnicami, coraz więcej osób łapie się w pułapkę i…nieprędko uwalnia. A gdzie są maszty, żagle i fale, tam jest także pieśń, zwykle twarda i szorstka (ponieważ taka jest właśnie praca marynarza), często jednak zawierająca między wierszami tęsknotę za lądem, domem i rodziną…

Pieśni pracy vs pieśni kubryku
Obsceniczne czy melancholijne? Prymitywne czy niosące głębsze przesłanie? Upraszczając problem, pierwsze określenia dotyczą właściwie szant w ich pierwotnej formie, natomiast drugie wskazują tematykę pieśni kubryku (kubryk to po prostu wspólne, wieloosobowe pomieszczenie mieszkalne dla załogi) czy współczesnych piosenek żeglarskich. Można mieć zastrzeżenia zarówno do jednych jak i do drugich, ale obydwa "gatunki" miały psychologiczne uzasadnienie.
Rozbudowany, "anatomiczny" słownik w tradycyjnych szantach rozładowywał napięcie, zwłaszcza w trudnych warunkach i niebezpieczeństwie. Jednocześnie oczywisty brak kobiet w długich rejsach sprawiał, że wyobraźnia załogi kierowała się głównie w tym kierunku.
Pieśni kubryku za to powstawały na lądzie, więc kryła się w nich chęć ponownego wypłynięcia, pragnienie widoku fal, przygód, sztormów, przeżycia niezapomnianej przygody.

Współczesne szanty
Chociaż też znane i lubiane, tradycyjne szanty zostały dzisiaj wyparte przed bardziej balladowe piosenki żeglarskie, często z towarzyszeniem instrumentów, o tematyce znacznie wykraczającej poza sztywne ramy gatunku. Zespołów wykonujących ten rodzaj muzyki pojawia się na scenach coraz więcej, mnożą się festiwale. Nie tak dawno w Warszawie, w tawernie Korsarz odbywał się Festiwal Muzyczne Perły, mający na celu promocję młodych artystów, ale nie zabrakło tam także występów zespołów o dość ugruntowanej pozycji w tej niszy. EKT Gdynia, Banana Boat a także Ryczące Dwudziestki czy Press Gang (dwa ostatnie nie wystąpiły na tegorocznym festiwalu) to grupy nieobce każdemu, kto szant (o, przepraszam, piosenek żeglarskich), chociaż czasem słucha.

Fenomen polskich szant
Mnogość wykonawców muzyki żeglarskiej w Polsce jest niespotykana na skalę światową, a polscy żeglarze w zagranicznych portach imponują znajomym po fachu umiejętnościami śpiewania najróżniejszych pieśni, od ballad począwszy, na wesołych i nieskomplikowanych szantach skończywszy.
O niezwykłej popularności świadczy także ciekawy nurt zwany "szantą babską". Są to pieśni śpiewane wyłącznie przez wykonawczynie, a ich tematyka mówi nie tylko o samym uprawianiu żeglarstwa, ale także o tęsknocie kobiety czekającej na powrót ukochanego z rejsu.

Szanty, jak i każdy inny gatunek muzyki, można lubić bądź nie i jest to kwestia całkowicie subiektywna. Jednak zanim wyda się jednoznaczną opinię, warto posłuchać różnych utworów, nie tylko tzw. ,,masówek", ale odkryć urok i ukrytą melancholię pieśni niekoniecznie znanych szerokiej publiczności. Może właśnie poprzez szanty ktoś zafascynuje się morzem?
Zobacz ofertę rejsów na sezon
15
Lis
2025
Labrador
Kategoria: szanty
Warszawa