Rejsuj.pl jest społecznością skupiającą żeglarzy. Zapoznaj się z doświadczeniem żeglarskim swoich znajomych, obejrzyj zdjęcia i wideo z rejsów.
Rejsuj.pl to także największa multimedialna baza danych o jachtach.
Zaplanuj z Rejsuj.pl kolejny sezon i umów się na rejs ze znajomymi!

Twoja przeglądarka jest bardzo stara i wymaga uaktualnienia!


Załoga portalu Rejsuj.pl rekomenduje aktualizację Internet Explorera do najnowszej wersji.

Pełen emocji wyścig podczas TTSR 2010

Data:  2010-07-20 22:30:57
Ocena:
Relacja załogi Daru Szczecina, który podczas pierwszego wyścigu tegorocznego The Tall Ships Races na trasie Antwerpia - Aalborg zajął pierwsze miejsce w klasie C.


Autor: Wojtek 'BoloJr' Maleika


14.07.2010 START

W drodze z Antwerpii zatrzymujemy się na chwilę w Zeebrugge, przede wszystkim trzeba się wyspać przed wyścigiem i ściągnąć z internetu wszystkie dostępne prognozy pogody. Wiemy, że będzie wiało, to dla nas raczej dobrze. Na start płyniemy dość szybko, po drodze próbując przeszkolić nową załogę z obsługi lin i żagli. Wbrew prognozom pogody wiatr słabnie i wykręca "w dziób", musimy gonić na silniku żeby zdążyć. Po drodze Race Control ze względu na słaby wiatr kilkukrotnie przesuwa start. Uff, po 2,5h godz. oczekiwania startują nareszcie żaglowce, płyną tak szybko, że cztery popełniają falstart, potem startuje klasa oldtimerów i w końcu my. Przy słabym wietrze, na lekkiej gieni, wychodzimy ze startu idealnie w pierwszej linii jachtów. Pierwsze minuty to głównie walka z Queenianem, przepięknym jachtem z Gdańska, dość szybko dopadamy jachty które przed nami wystartowały, mijamy żaglowce i jesteśmy już w czołówce wyścigu. Od zachodu nadciąga burza, Jurek wywołuje nas na pokład aby zarefować grota, jeszcze zanim dopadliśmy do masztu nadchodzi szkwał 40 węzłów który nas nieźle kładzie. Grot dół, genua troszkę w łopocie i jakoś przetrwaliśmy, widoczność spadła niemal do zera, a dookoła dziesiątki jachtów (no może troszkę mniej, większość była za nami) oraz szybko przesuwające się statki olbrzymy (start był w jednym z najbardziej ruchliwych miejsc Morza Północnego). Po burzy stawiamy komplet żagli i podążamy do pierwszego punktu zwrotnego trasy WP1. Docieramy tam w środku nocy, widok niesamowity, dziesiątki jachtów, a właściwie dziesiątki światełek, zielonych czerwonych i białych, przy pełnej prędkości ok. 8-10 węzłów, a wszystkie chcą minąć punkt jak najbliżej. Pełna uwaga i skupienie, przesuwamy się między nimi czasami niemal się ocierając, tylko dlaczego niektóre świecą nam w oczy szperaczami…. Po minięciu WP1 obieramy kurs na WP2, jakieś 380 Mm, ustawiamy żagle i jazda na całego.

15.07.2010 WYWRÓCILIŚMY DARA, REKORDY PRĘDKOŚCI

Rano wiatr nadal tężeje, miało wiać 6, wieje pełne 7, może w porywach trochę więcej, fala już się rozbudowała a my na komplecie żagli. Prędkość rzadko schodzi poniżej 10kn, za sterem kapitancio. Wywołuje nas, czyli żelazną część załogi (większość zajęła już pozycje horyzontalne których nie opuściła niemal do końca wyścigu) czyli Bola, Kondzia i Ziara aby zarefowali grota. Zajmujemy pozycje przy maszcie a tu nagle… klasyczna szuflada, jacht wykręca pod wiatr, fala go porywa i kładzie na wodzie, łapiemy przechył co najmniej 70 stopni, bom i grot w wodzie, pod wodą nie tylko relingi, kabestany, ale i znaczna część kokpitu. Bolo stojący po zawietrznej przy maszcie częściowo w wodzie, Kondziu odruchowo chciał wychodzić na balast, Ziaro dziwi się że przechył taki mały, Magdzie w kokpicie z wody wystawała tylko głowa. Generalnie wywróciliśmy Dara, na szczęście chwilowo, jacht po kilku sekundach po wyluzowaniu grota jakoś się podnosi. Co było w środku, ciężko powiedzieć, kambuz znalazł się na podłodze, ewentualne wizyty załogi w cudzych kojach w tym przypadku były do wytłumaczenia. Czym prędzej uwijamy się z żaglami, przydaje się doświadczenie części załogi, refowanie grota, zmiana Genuy na foka marszowego, a to wszystko przy dużych przechyłach. Po dotrymowaniu jachtu lecimy dalej. Fale coraz większe, może jeszcze nie jak stodoły, ale jak garaże już tak, I na tych falach my. Z kolejnymi falami osiągamy coraz większe prędkości, 14kn, 15kn, kapitaciio ustala nowy rekord Dara 16.6kn. Potem wyrównuje ten rekord Bolo, aby po chwili na fali jak czarna trasa w Dolomitach wykręcić 21.3 kn. To był ślizg jak bobslejem na torze, woda wyrzucana i podkręcana przez dziób wlewała się do środka, kapitan stwierdził że jechaliśmy jak pociąg w tunelu. Trasa nasza wiodła akurat między platformami, na tych falach przy tych prędkościach wcale nie łatwo miedzy nimi lawirować. Jedziemy w czubie przed nami kilka żaglowców (żaglowce w wiatrach pełnych są naprawdę szybkie). Z jachtów przed nami Tomidi, zostawiamy za sobą dużo szybsze zazwyczaj jachty: Esprit, Spaniel, Challenger 2. Jest nieźle, ale ciśniemy dalej.

16.07.2010 KAMBUZ

Ten dzień to nadal jazda z wiatrem, na szczęście wiatr już nieco słabszy więc powoli rozrefowujemy grota, a potem stawiamy genuę. Rodzi się w tych chwilach hasło tego wyścigu: "Prędkość poniżej 10 węzłów - musimy coś pokombinować…". Ze względu iż tego dnia nie było już ani wywrotek ani kolejnych rekordów prędkości opiszemy w tym miejscu jak w takich warunkach funkcjonuje kambuz. Przez oba dni wyścigowe w których przechyły były tak często jak nutella na śniadanie, funkcję kambuznika z wyboru (nie własnego lecz kadry) pełnił Kacper. Jako jeden z niewielu funkcjonował w tych warunkach rewelacyjnie i serwował nam np. gotowe kanapki z nutellą i dżemem podawane w workach foliowych. Dodatkowo udało mu się nawet zrobić bigos (spokojnie, nie od podstaw, ze słoika). Oto jego wrażenia po tych dwóch dniach: wszystko lata, całe śniadanie trzymałem w rękach, zielona herbata wystrzeliła z jambusia, podłoga jest idealnym miejscem (nie z mojego wyboru) do przechowywaniu produktów i osprzętu. Mimo, iż natura tego nie ułatwiała Kacper osiągną pełen sukces - nakarmieni, napojeni i nic nawet się nie stłukło.

Wieczorne wyniki wysłuchujemy pośród trzasków odbiornika radiowego, na twarzach pojawia się banan - nadal na prowadzeniu w klasie C, do tego budujemy swoją przewagę i jesteśmy w czubie wyścigu, średnia prędkość powyżej 9kn. Wieczorem niestety wiatr siada i kręci, szkoda bo do mety już tylko kilkadziesiąt mil, dla nas to już ostatnia prosta. Kombinujemy z żaglami, a raczej z szotami - luzujemy, dobieramy, luzujemy, dobieramy, tak po 3 cm, i tak aż do znudzenia.

17.07.2010 META


Cała noc i poranek to walka ze słabym wiatrem, choć cieszymy się, że chociaż troszkę wieje, daje nam to po 3-5 węzłów prędkości. Nad ranem wywiązuje się bezpośrednia walka z jachtem Rona II (także z klasy C, ale z dużo wyższym przelicznikiem, czyli teoretycznie szybszym), która gdzieś po nocy nas nieznacznie wyprzedziła. Po godzinie udaje nam się z nią niemal zrównać, niestety tuż przed metą ucieka nam na ok. 15 minut. Drugi cel jaki obraliśmy to wjechać na metę przed godz. 0800 (o tej godzinie wszystkie jachty przekazują swoją pozycję do Race Control, na podstawie których ustalane są tymczasowe wyniki). Słabnący wiatr tuż przed metą uniemożliwił nam zrealizowanie tego wyzwania. Metę mijamy o 0807. Dystans 490Mm pokonaliśmy w 2,5 doby, radość przykryta raczej przez zmęczenie, dobrze że najbliższy port - Skagen tak blisko. Trzeba się odgruzować i wyspać, co też właśnie czynimy. W najbliższych dniach wpadniemy chyba do Szwedów po drugiej stronie Kattegatu. Goeteborg i może coś jeszcze.

TSR Race 1 - kilka faktów (nie mitów):

- długość trasy - 490 Mm
- czas trasy - 2d.12h
- maks. prędkość - 21.3kn
- maks przechył - 70 stopni
- ilość dni z bigosem - 1
- stłuczone naczynia - 0
- dni z nutellą - 2
- liczba zmian żagli - co najmniej 15
- liczba sterników - 3
- nieprzespane noce - wszystkie
- nieżyjących załogantów - 3
- z trudem żyjących załogantów - 4
- POZYCJA W KLASIE - 1

Zobacz filmiki z wyścigu:

Widziane z pokładu
Wieje od zachrystii
Wieje od zachrystii 2
Ale to było dobre...
Gdzieś na falach Morza Północnego
Poranna bryza

Zobacz ofertę rejsów na sezon
01
Gru
2024
Kryptowaluty
Kategoria: inne
Wrocław
15
Lis
2025
Labrador
Kategoria: szanty
Warszawa