Rejsuj.pl jest społecznością skupiającą żeglarzy. Zapoznaj się z doświadczeniem żeglarskim swoich znajomych, obejrzyj zdjęcia i wideo z rejsów.
Rejsuj.pl to także największa multimedialna baza danych o jachtach.
Zaplanuj z Rejsuj.pl kolejny sezon i umów się na rejs ze znajomymi!

Twoja przeglądarka jest bardzo stara i wymaga uaktualnienia!


Załoga portalu Rejsuj.pl rekomenduje aktualizację Internet Explorera do najnowszej wersji.

PlanetSolar przepłynął przez pirackie terytoria

Data:  2012-03-10 21:24:55
Ocena:
Autor: rejsuj.pl   Żródło: planetsolar.org
Pamiętacie jeszcze, jak pisaliśmy o katamaranie, który wyruszył w rejs dookoła świata? Nie był to zwykły katamaran, PlanetSolar to największy wielokadłubowiec, który pływa dzięki energii słonecznej. Załoga "Turanor" PlanetSolar, przełamuje po miesiącu radiową ciszę by podzielić się swoją historią z przepłynięcia Zatoki Adeńskiej.
Raphaël Domjan, współfundator a zarazem dowódca wyprawy opowiedział o ich przygotowaniach, treningach, ochronie na pokładzie, konfrontacji z rzekomymi piratami i bezpiecznej żegludze po Morzu Czerwonym. W artykule zamieszczamy jego relację:

"Miesiąc temu pojawił się ostatni wpis na blogu wyprawy, napisany zaraz przed wypłynięciem na nieprzewidywalne wody Zatoki Adeńskiej. Od 2006 roku byliśmy świadomi, że będziemy musieli przepłynąć przez ten akwen, jeśli będziemy chcieli pozytywnie zakończyć nasz rejs dookoła świata. Mieliśmy nadzieję, że sytuacja ucichnie ale stało się odwrotnie – akwen jest coraz niebezpieczniejszy i nie ogranicza się do Zatoki Adeńskiej a całej zachodniej części Oceanu Indyjskiego.

Dla zapewnienia bezpieczeństwa skorzystaliśmy z pomocy Christophe’a Keckeis’a – byłego żołnierza szwajcarskiej armii. We współpracy z kapitanem PlanetSolar, którym jest Gérard d’Abovill, oraz z moim udziałem, zaprojektowaliśmy plan ochrony umożliwiający nam przepłynięcie akwenu zagrożonego piractwem, w możliwie najbezpieczniejszy sposób.

Wybraliśmy i zatrudniliśmy prywatną firmę ochroniarską, w której pracują doświadczeni, byli żołnierze z elitarnych jednostek francuskiej armii. Sześciu mężczyzn przeszkolonych i wykorzystywanych do tego typu zadań dołączyło zatem do nas w Abu Dabi.

Najpierw musieliśmy przekształcić PlanetSolar w MS Turanor, czyli jednostkę “opancerzoną”. Zainstalowaliśmy drut kolczasty aby uniemożliwić dostanie się na jacht wchodząc po burtach czy rufie. Właściwie PlanetSolar zamienił się w pływajacy bunkier. Po oficjalnym pożegnaniu z zespołem ze szwajcarskiej ambasady w Abu Dhabi, oraz ambasadorem Wolfgangiem Bruehlart’em, dyskretnie opuściliśmy Emirate Palace Marina i popłynęliśmy do Dżibuti. Przed nami długa żegluga, prawie 1800 Mm bez postojów.

Od tego momentu mieliśmy na pokładzie czterech członków załogi, którymi byli Patrick, Jens, Christian i ja, dodatkowo sześciu mężczyzn odpowiedzialnych za nasze bezpieczeństwo oraz Olivier, nasz operator kamery, z którym pożegnaliśmy się na końcu przeprawy przez Cieśninę Ormuz, gdzie czekała na nas dodatkowa łódź zaopatrzona w amunicję, pełniąca rolę naszej eskorty.

Płynęliśmy z dużą ostrożnością. Zużywaliśmy jak najmniejsze ilości energii aby mieć zawsze odpowiednio naładowane baterie, na wypadek dodatkowych manewrów. Zawsze na mostku stali dwaj ochroniarze a trzeci na rufie, wypatrywali potencjalne niebezpieczeństwa. Każdy był bardzo skupiony podczas wykonywanych zadań. Wykorzystywaliśmy wszystkie nasze systemy wykrywania – radar, noktowizor itd. W nocy żeglowaliśmy jak niewidzialna jednostka – bez świateł i możliwie jak najciszej. Tylko fosforyzujący plankton wyróżniał się gdy słońce zachodziło.

Musieliśmy dostosować kurs do panujących warunków atmosferycznych, a jednocześnie zachowywać rozsądną odległość od wybrzeża. Mając broń na pokładzie, nie mogliśmy płynąć po wodach terytorialnych Omanu i Jemenu, gdzie zostalibyśmy natychmiast aresztowani.

Mieliśmy różne zajęcia, poza noszeniem kamizelek kuloodpornych i kasków, zatrudnieni ochroniarze uczyli nas strzelania z dostępnej broni. Było to niezwykłe doświadczenie, widzieliśmy jak naboje trafiają w taflę wody, a łuski spadają na pokład, i ten huk... Wtedy wiedzieliśmy, że to wszystko dzieje się naprawdę, że jest rzeczywiste.

Czwartek, 16 lutego, 0845, podejrzany statek płynie w naszym kierunki. Miałem wachtę, obserwowaliśmy go bacznie, czekając aż pojawi się na ekranie radaru. Poinformowałem Patricka i zmieniliśmy kurs, aby zobaczyć jak zachowa się tamta jednostka. Byliśmy w odległości niecałej mili obserwując się nawzajem. Dzięki świetnemu teleobiektywowi, mogłem zrobić dobrej jakości zdjęcie. Zbliżająca się do nas jednostka wyglądała na łódź rybacką tzw. „mother ship” z piratami na pokładzie. Bycie tak blisko potencjalnego niebezpieczeństwa to na prawdę przerażające uczucie. Pokazaliśmy, że jesteśmy zabezpieczeni i odpowiednio wyposażeni, prowadząc dalszą obserwację i starając się unikać nawzajem, popłynęliśmy każdy w swoją stronę. Na szczęście nie widzieliśmy ponownie takich łodzi.

Poza tą sytuacją, nasza żegluga przebiegała bez większych problemów. Pogoda dopisywała, oprócz kilku odcinków na których musieliśmy zmagać się z silnymi wiatrami i prądami, które znosiły nas z kursu. Był to jeden z najdłuższych odcinków na naszej trasie, 20 dni zajęło nam przemieszczenie się z Abu Dhabi do Dżibuti. W Dżibuti przygotowaliśmy PlanetSolar do dalszej żeglugi, zrobiliśmy pranie, odebraliśmy maile, czyli wszystko to co zwykle robi się w portach. Tutaj też pożegnaliśmy Patricka zgodnie z planem, ale spotkamy go ponownie za kilka tygodni już na Morzu Śródziemnym aby przepłynął z nami linię mety pierwszej, światowej wyprawy z wykorzystaniem wyłącznie energii słonecznej.

Po tym krótkim postoju, popłynęliśmy dalej na północ przez niebezpieczne wody ciśniny Bab-el-Mandeb, aby dostać się na wody Morza Czerwonego. Byliśmy pierwszą jednostką, zasilaną energią słoneczną, która pływała w tym regionie. Gdy już znaleźliśmy się na Morzu Czerwonym, 600km na północ od Dżibuti, po miesiącu wspólnej żeglugi mogliśmy pożegnać się z naszą ochroną. Tych sześciu facetów było naszymi uzbrojonymi aniołami podczas tej trudnej przeprawy. Jordi, Mike, Frank, Jeff, Yves i Mark, jesteśmy wam niezmiernie wdzięczni!

Teraz będziemy płynąć do kanału Sueskiego. Warunki są niesprzyjające i nie możemy podpłynąć do wybrzeża Etiopii, gdyż jest to zbyt niebezpieczne".


Zdjęcia

Zobacz ofertę rejsów na sezon
01
Gru
2024
Kryptowaluty
Kategoria: inne
Wrocław
15
Lis
2025
Labrador
Kategoria: szanty
Warszawa