Rejsuj.pl jest społecznością skupiającą żeglarzy. Zapoznaj się z doświadczeniem żeglarskim swoich znajomych, obejrzyj zdjęcia i wideo z rejsów.
Rejsuj.pl to także największa multimedialna baza danych o jachtach.
Zaplanuj z Rejsuj.pl kolejny sezon i umów się na rejs ze znajomymi!

Twoja przeglądarka jest bardzo stara i wymaga uaktualnienia!


Załoga portalu Rejsuj.pl rekomenduje aktualizację Internet Explorera do najnowszej wersji.
Szczecińska Szkoła Pod Żaglami 2010
Ocena:
Moderator Wojciech Maleika
Kapitan rejsu Wojciech Maleika
Nazwa jachtu s/y Kapitan Głowacki
Rejon żeglugi Bałtyk
Liczba Mm 430
Liczba godzin 90 h
Data rozpoczęcia 06.05.2010
Port rozpoczęcia Szczecin
Data zakończenia 14.05.2010
Port zakończenia Szczecin
Kontakt www.sspz.pl
Odwiedzone porty:
Świnoujście, Kopenhaga, Allinge, Sassnitz
Wyświetleń profilu: 4055
‘; Dzień 1  - 2 - 3

 … Zaatakowani przez publiczne media wbiliśmy się w najciemniejsze zakątki statku jak szczury uciekające przed wkurzonym bosmanem. Pogoda nie dopisywała , a jak na złość trzeba było udawać że coś się robi.

Uff… W końcu wypłynęliśmy … Tjaa… tylko po to żeby zepsuł nam się silnik a następnie po to by zacumować na cały dzień w porcie.
 
PORT
 
Słów kilka o tym co zdarzyło się w porcie : po zacumowaniu zauważyliśmy wrogi okręt wojsk rosyjskich czyhający tylko na naszą zgubę , zmuszeni do ucieczki ukryliśmy się w ,,Forcie Anioła” ( oczywiście po wzięciu ciepłego prysznicu ) w którym i Niemcy i Rosjanie odcisnęli swe piętno , niestety najgorsze miało nadejść wkrótce…  do portu przybyły także 2 okręty niemieckie odcinając nas tym samym od jakiejkolwiek drogi ucieczki … Przerażeni zakradliśmy się na teren wroga z kamerą i czołgiem w postaci wózka, nieopodal dalej zauważyliśmy kapitana z oficerami wracającego z trudnymi do identyfikacji napojami które oczywiście miały służyć jako środki dezynfekujące a papierosy miały dawać żar do usuwania gigantycznych pijawek morskich z powierzchni ciała…
 
Szwalnia
 
Po ucieczce z portu pod osłoną nocy musieliśmy wpłynąć na rozległe morze gdzie wielkie fale usiłowały zatopić nasz statek , przerażając nawet naszego mechanika który dzielnie walczył z wodą nagromadzoną pod pokładem … Walczyliśmy z 4 żywiołami nieomal jak lwy z : wodą , wiatrem , kapitanem i bosmanem… kiedy na okręcie zostaliśmy już tylko my , ci najdzielniejsi statkiem zawładnęła tajemnicza siła która zmieniła nasz okręt w jedną wielką szwalnie gdzie wszyscy haftowali za burtę swe najwybitniejsze dzieła ( dzięki czemu uradowany kuk miał dużo mniej roboty w kambuzie  :D ) Wyczerpani i nie wyspani trwaliśmy na posterunku gdzie co rusz atakowały nas rozdrażnione głodem siły wyższe …
Po ciężkiej nocy i poranku zerwani przez bezlitosnego kapitana wyszliśmy na pokład by zaplatać warkocze , przy okazji odkryliśmy także groźną odmianę turkucia podjadka której kilka osobników zagnieździło się w naszym żaglu… Po wyroku skazującym nas na pracę , turkucie uciekły przerażone osobami które usilnie próbowały złożyć żagiel w ogon anioła ( hmm w zasadzie dziwne i podejrzane zainteresowanie bosmana aniołami trzeba będzie zbadać, istnieją świadkowie którzy twierdzą iż jest on aniołkiem charliego  ( podobnież sam tak mówił zauważony na pokładzie ))
Jest godzina 18 , siedzę tu i spisuje nasze syzyfowe prace dla potomnych … ja ostatni ( chwilowo bo chwilowo ale ostatni ) wolny człowiek na tym okręcie …
 
Wieczorek masochisty
 
 Z 3 na 4 dzień rejsu nasz wspaniały kapitan i oficerowie wyciągnęli instrumenty aczkolwiek do pewnego momentu nie było wiadomo czy grają na nerwach czy gitarach…
O dziwo cała kadra była wręcz w stanie euforii co udzielało się załodze – powód tego zjawiska do tej pory jest nieznany …

Muzykowanie rozpoczęło się od szant a skończyło na bliżej nie określonych piosenkach oficera Rudzika, hitem okrętu została ,,Magda i Grześ „  ujawniły się też muzyczne talenty reszty oficerów oraz naszego bosmana , nawet mechanik wymiatał na łyżeczkach zapożyczonych z kambuza…
 
Don Bolo
 
Wieczorek masochisty miał być wprowadzeniem oraz pewnym opisem stypy którą zorganizowaliśmy dla uczczenia imienia ofiar zastrzelonych na zlecenie naszego ojca chrzestnego don bola który zorganizował na naszym Okręcie nawet całkiem dobrze prosperującą mafie  (dla biednych nie świadomych niczego rodziców jest to nasz kapitan  ) jak do tej pory pozostały 3 żywe osoby sam kapitan jednak nie zabił nikogo by zachować czyste sumienie. Znajdujemy się w Kopenhadze – po raz kolejny  walcząc z wszelakimi przeciwnościami udało nam się wziąć prysznic. Po południu byliśmy zbadać teren – po wywiadzie środowiskowym szykujemy się do nocnego wymarszu Don Bolo ma dla nas kolejną misje… kochani rodzice nie martwcie się , w razie czego wpłacajcie za nas kaucje…
 
Manewry o 5 rano
 
Piątego dnia nie wiedzieć czemu nasz kapitan zbudził nas przeraźliwym dźwiękiem syreny i zmusił nas do zwleczenia się z koi z samego rana… zziajani , zaspani,  zziębnięci  itd. A są to zaledwie te słowa które określają nasz stan i zaczynają się na literę z , ubraliśmy się niczym Eskimosi i wyszliśmy na pokład po którym jeździliśmy jak pingwiny na lodzie. Najbardziej zdziwiło nas to że była 5 rano … W ten o to sposób zapoczątkowała się przeraźliwa fala manewrów o 5 rano , resztę dnia przespaliśmy lub nie zdarzyło się nic specjalnego co mogło  by , a właściwie było by w stanie zapisać się w moim zaspanym umyśle …
 
Wena twórcza poszukiwana
 
Kapitan z samego rana 6 dnia zorganizował nam zmagania wacht ( w wersji sportowej i twórczej ) po zakończeniu zadań na pokładzie kazał nam ułożyć fraszki oraz skecze. Pół dnia spędziliśmy na intensywnym myśleniu co nie szło nam zbyt dobrze ponieważ nasze biedne spracowane umysły z dala od szkoły intensywnie pozbyły się jakiej kol wiek inwencji i wiedzy… po południu dobiliśmy na Bornholm zwlekliśmy się z pokładu ostatkiem sił i doczołgaliśmy się do sklepu by uzupełnić stan cukru i chipsów w naszym organizmie  ponieważ pogoda się poprawiła położyliśmy się na pokładzie i zasnęliśmy na rozgrzanym metalu otuleni promieniami słońca. Rano o 5 znów trzeba było odbijać….
 
Mączna na pokładzie
 
7 dnia między śniadaniem a obiadem był kolejny niezapowiedziany sygnał na zbiórkę. Gdy wyszliśmy naszym oczom ukazał się dziwny widok , pomijając że już dawno podejrzewaliśmy że nasza kadra jest szalona dziś zdobyliśmy tego dowody. Zobaczyliśmy gromadę wariatów ubranych w prześcieradła wyglądające niemal jak kaftany bezpieczeństwa święcie przekonanych o swoich korzeniach i pochodzeniu z morza, z rodziny samego Neptuna. Kazano nam uklęknąć , przejść przez ścieżkę tortur oraz zjeść jedno z najgorszych dzieł kuka na koniec ucałować święte trampki żony ,, neptuna ‘’  …  nawet gdy przebrali się już w normalne ubrania jakiś odcisk na ich umyśle był widoczny nawet podczas wieczornego grania…
 
Nie boje się w forpiku śpię…
 
A propos wieczornego grania – obchodziliśmy urodziny jednego członka z załogi , udało nam się nawet upiec prowizoryczny tort dzięki pomocy naszej nie zastąpionej Izy , potem prezentowaliśmy  twórczość naszych wacht , jednogłośnie zwycięskim dziełem okazała się piosenka ,, nie boje się w forpiku śpię’’  niewiadomo czemu tematem przewodnim naszych dzieł okazał się nasz bosman… hmm do tej pory zastanawia mnie fakt czy jest on aż tak zabawny czy straszny , nie rozumiem tylko czemu wszyscy słuchając mojej twórczości pytają o to co biorę by tak pisać … od razu odpowiadam nic prócz tego co unosi się w powietrzu na jachcie :P 
 
Dzień przed ostatni
 
Dziś kapitan okazał nam swą wielkoduszność i nas nie obudził, gdy się obudziliśmy byliśmy już na morzu. Po przybyciu do Świnoujścia mięliśmy okazję zaobserwować zniknięcie wrogich okrętów , dziś jest smutny dzień mimo iż wszyscy próbują się cieszyć i wymyślać jakieś zabawy widać po załodze że wszyscy żałują iż rejs już się kończy… jeśli odzyskam humor to coś wymyślę …
 
Ostatnia pobudka
 
Po wieczornej ,, imprezie ‘’ ( oczywiście spokojnej , cichej i jakże kulturalnej ) obudzono nas o 8 na śniadanie, była to nasza ostatnia wieczerza… najpóźniej wstał nasz solenizant doktorek  do tej pory jednak zastanawiam się nad powodami powodzi w łazience oraz nad tym co zmieniło prawą kajutę w teren podmokły  i zalało torbę … bosman od rana chodzi wkurzony jeszcze bardziej niż zawsze i głos podniósł mu się o parę decybeli , kapitan nie wie w co włożyć ręce i chodzi zdezorientowany , oficerowie nie odróżniają podłogi od sufitu , jedynymi zorganizowanymi osobami na okręcie jesteśmy my – załoga
Po wpłynięciu do portu będziemy musieli ratować sytuacje…

SZCZECIN WITAJ!!
 
  
Marta Urbańska
Ilość wątków: 2
Autor Temat Odpowiedzi Ostatni wpis
Wojciech Maleika
(Bolo Jr)
Biuro rzeczy znalezinych 0 2010-05-18 08:44:19
Wojciech Maleika
(Bolo Jr)
Pozdrowienia 1 2010-05-17 19:52:40
Zobacz ofertę rejsów na sezon
01
Gru
2024
Kryptowaluty
Kategoria: inne
Wrocław
15
Lis
2025
Labrador
Kategoria: szanty
Warszawa