Rejsuj.pl jest społecznością skupiającą żeglarzy. Zapoznaj się z doświadczeniem żeglarskim swoich znajomych, obejrzyj zdjęcia i wideo z rejsów.
Rejsuj.pl to także największa multimedialna baza danych o jachtach.
Zaplanuj z Rejsuj.pl kolejny sezon i umów się na rejs ze znajomymi!

Twoja przeglądarka jest bardzo stara i wymaga uaktualnienia!


Załoga portalu Rejsuj.pl rekomenduje aktualizację Internet Explorera do najnowszej wersji.

Kolejna relacja z TTSR 2010

Data:  2010-07-31 19:27:15
Ocena:
Nowy etap, nowa załoga, nowe doznania. Relacja Bola plus fotki....


Autor: Wojciech 'BoloJr' Maleika

Zobacz także: profil rejsu


26.07.2010 WELCOME ON BOARD


Po może nie aż tak długiej ale z pewnością męczącej podróży (ach te wygodne fotele bez jakiejkolwiek regulacji) rano docieramy do portu gdzie stoi Dar i Zryw. Pierwsze godziny to istny galimatias. Do zapakowania góra jedzenia i trudno uwierzyć, że to się gdzieś zmieści. Potem własny dobytek do rozlokowania w hundkach. Uffff, udało się. Nie ma czasu nawet na zwiedzanie bo ruszamy w morze, do Norwegii. Cumy udaje się oddać jeszcze przed zmrokiem, a już na Kattegacie pierwsze postawienie żagli. Rześki wiaterek ok. 4B popycha nas żwawo na północ a niewielka jeszcze fala dość regularnie kołysze łajbą. Dla niektórych z nas to i tak wystarcza aby błędnik zwariował a żołądek podszedł do gardła. Kilka osób na burcie po zawietrznej to już widok do którego kadra się przyzwyczaiła. W nocy mijamy Zrywa, który wyszedł troszkę wcześniej.

27.07.2010 RISOR

Niewielki szkier, bo to jeszcze nie fiord prowadzi do dość malowniczego miasteczka RISOR. Cumujemy do Uranii, jako czwarta jednostka od kei, widać porcik dość popularny wśród Tall Shipowych jachtów. Na mieście okazuje się, że prosty prysznic okazuje się nie do zdobycia. Niby otwarty, ale płatny i to w koronach norweskich. Tylko że nigdzie nie można zmienić euro. Zatem odpalamy nasz jachtowy, a potem czyści i nawet pachnący wybieramy się na podbój tego miasteczka. Największą atrakcją okazuje się zdobycie pobliskiej skalistej góry z pięknym widokiem na port i miasteczko. Spędzamy tam nieco czasu pstrykając dziesiątki zdjęć. Wieczór to szkolenie z zakresu bezpieczeństwa i zasad panujących na jachcie. Potem zajęcia w podgrupach i spać. Jutro rano o 0600 w morze.

28.07.2010 GRIMSTAD

Manewry o 0600 nad ranem powoli zaczynają być standardem. Zatem 0555 uruchamiamy silnik, 0600 odcumowujemy. Łagodny i prosto w dziób wiatr powoduje, że płyniemy na silniku. Chcemy dotrzeć o przyzwoitej porze aby jeszcze coś zobaczyć. Docieramy o 1400. Jemy obiadek (jak zawsze trzydaniowy - zupa, danie główne, zapojka). Pierwsze kroki na mieście kierujemy do…. prysznicy. Sytuacja się powtarza, prysznic za korony, ale nikt nie ma koron. Idziemy zatem na miasto, pod drugi co do wielkości drewniany kościół w Norwegii a że znajduje się na wzgórzu, znów spędzamy większość czasu na ławce i armacie z widokiem na morze. Integrujemy się między sobą grając w gry słowne. Wieczór to Ciacho… ale nie do jedzenia a komedia produkcji polskiej. Niektóre teksty zapadają nam w pamięć i tak rozbawieni kończymy dzień trzeci.

29.07.2010 WELCOME TO KRISTIANSAND

Wypływamy z rana. O której? Oczywiście o 0600. Tak aby zdążyć na 1200 do trzeciego w tym roku portu, który gości żaglowce - Kristiansand. Cumujemy do burty angielskiego John Laing. Wita nas miła laisonka wraz z polką która od kilku lat mieszka w Norwegii. Szybko ogarniamy jacht, jemy obiadek i idziemy na oficjalną ceremonię otwarcia, na której jest także księżniczka Norwegii Mette-Marit. Pasiaki i Marian powodują, że z pewnością jesteśmy widoczni. Wieczorem organizujemy Show na kei, Wujo kręci ognie, my żonglujemy, prezentujemy układy prawie rytmiczne a Bolo gra na gitarze niemal elektrycznej (wzmacnianej przez megafon). Dość szybko dołączają do nas żeglarze z innych jachtów i taki korowód przechodzi przez większość nabrzeży. Kończymy o północy z trudem wracając na jacht, gdzie jeszcze uskuteczniamy większość szlagierów w tym tych po angielsku bo ekipa międzynarodowa.

30.07.2010 TZW. CIĘŻKI DZIEŃ


Dlaczego ciężki? Bo odbywa się parada załóg oraz Crew Party ale jeszcze wcześniej zawody sportowe. Kondziu próbował przebić się w tenisie stołowym, ale uległ zawodnikom z dobrze nam znanego Dewaruci. My graliśmy w siatkę. Pierwszy mecz sromotnie przegraliśmy, drugi wygraliśmy 1 punktem, po dogrywce, ale w stylu dość żenującym, trzeba by się jednak przykładać na lekcjach wf. Parada wg ustalonego schematu, żonglerzy, beczki (tylko czemu jedynie 3), bungalo bungalo, 10 murzynków. Na szczęście tłumy ludzi nakręcały atmosferę a nasze załogi uległy ogólnemu entuzjazmowi i zabawie. Podczas rozdania nagród rozpadał się deszcz. Szybka ewakuacja nie była jednak możliwa gdyż akurat przechodziła koło nas księżniczka, która całkiem przypadkiem wpadła w ręce Kondzia. Gdy już dotarliśmy na jacht najbardziej okupowanym pomieszczeniem była toaleta. Dziewczyny godzinami (no prawie) malowały się i ubierały na imprezę dla załóg. Zaopatrzeni w wejściówki na nadgarstkach udaliśmy się na miejsce spędu. Na wejściu każdy otrzymał talerzyk ze specjałami kulinarnymi: kreweteczki, kurczak, jakiś pulpecik i kawałek bułki. Gdy już brzuch był zaspokojony czas na napoje, zgodnie z kolorami: żółte - piwko, czerwone - cola. Najgorsza była muzyka, to że głośna to można przywyknąć, ale zbyt nowoczesna, zbyt techno i zbyt monotonna. Całość uratowała Piana, w której chętni mogli zanurzyć swe ciała. Powrót na łódkę był trudny i długi, dla niektórych nawet zbyt trudny, ale już cicho sza….

31.07.2010 DESZCZ

To miał być dzień turystyczny… miał być. Od rana padał deszcz, raz rzęsisty, raz przelotny, ale padał, upierdliwie… Odziani w sztormiaki wybraliśmy się na wycieczkę oldtimerowymi motoróweczkami zaopatrzonymi w 50 letnie silniki jednocylindrowe. Zapewne byłoby pięknie, gdyby świeciło słońce, a tak wyczekiwaliśmy powrotu, bo deszcz zacinał i do tego było zimno. Choć klekocik tych silników zapadnie w pamięci… Po południu zalegliśmy na jachcie, bo w taką pogodę nawet psa się z domu (a właściwie z łódki) nie wygania. Wieczorem film, dobrze, że mamy takie rozrywki, idealne na taką pogodę. Jutro wypływamy, przed południem a wieczorem start do wyścigu, pogoda tym razem nie będzie łaskawa... czyli wiatry słabe, dla nas źle, ale będziemy walczyć.


Zdjęcia

Zobacz ofertę rejsów na sezon
01
Gru
2024
Kryptowaluty
Kategoria: inne
Wrocław
15
Lis
2025
Labrador
Kategoria: szanty
Warszawa